Kiedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że jestem w ciąży, martwiłam się, jak przełożę swój osobisty styl na odzież ciążową. Wyobrażałam sobie, że noszę zwiewne sukienki do karmienia, ale nie przypuszczałam, ze źle będę się w nich czuła. Choć moje opcje nie były tak złe, jak się obawiałem (udało mi się znaleźć rzeczy, które naprawdę mi się podobały!), nadal nie mogłem się doczekać, aby wycofać sukienki do karmienia i spodnie z elastyczną talią i wrócić do regularnie planowanego programowania garderoby. Doszedłem do wniosku, że jak tylko dziecko wyjdzie na świat, przerwa w stylu dobiegnie końca – nawet wrzuciłam moją ulubioną sukienkę z golfem Nike (w podobnym stylu tutaj, w celach informacyjnych) do mojej torby szpitalnej, aby nosić ją po urodzeniu w domu i zrobić to tak jak było przeznaczone do noszenia, w przeciwieństwie do rozciągania talii tak daleko, jak to możliwe podczas ostatnich tygodni wypukłości.
Naiwnie jednak nie brałem pod uwagę tego, co nastąpiło po fazie ograniczania, czyli karmienie piersią i pielęgniarstwo. Nie zastanawiałem się, w jaki sposób karmienie piersią sprawiłoby, że prawie cała moja garderoba w ciąży byłaby bezużyteczna, w tym wspomniana sukienka. Miałam jednego przyjaciela, który poradził mi, żebym przyniosła do szpitala biustonosze i piżamy szpitalne, ale nikt nie wspominał mi o najlepszym sposobie ubierania się, kiedy karmisz piersią od 8 do 12 razy dziennie. Chyba większość mam nosi to, co ma pod ręką?
Ale nie zajęło mi długo odkrycie, że nie lubię podnosić żadnej starej koszuli i karmić w ten sposób – po pierwsze, urodziłam dziecko w marcu, kiedy było jeszcze zimno. Gdy tylko po raz pierwszy musiałem się publicznie opiekować i karmić dziecko (to zdarzyło się jej czwartego dnia życia), dowiedziałem się, że lubię się w pełni ubrana, kiedy to robię, co okazało się oznaczać rozpinanie guzików, rozpinanie zamków błyskawicznych i wydawanie zdecydowanie za dużo pieniędzy na cokolwiek oznaczonego jako piżamy czy sukienki do karmienia.